Uniwersytet Trzeciego Wieku im. Jerzego Kozarzewskiego w Nysie
Untitled Document
Przekaż 1,5 % podatku Strona główna Harmonogram zajęć Statut Władze Stowarzyszenia Deklaracje Regulamin zajęć Nasz patron Komunikaty Historia Wykładowcy Program zajęć Organizacja Nasza tworczość Kongres Jubileusz 20-lecia Kontakt Festiwal Rajdy rowerowe
Untitled Document

Nasza twórczość

Pelargonia

Uratowałam jedną pelargonię
Stał porzucona
na oknie
w ciemnym korytarzu
Myślałam
jest czyjaś
ktoś ją jutro zabierze
ale
nikt nie zabierał
a ona więdła i marniała
a tu wiosna, słońce
Przyniosłam wodę w butelce
zostawiłam
może ktoś zadba, gdy mnie
nie będzie
Wróciłam po miesiącu
To już maj
A ona wybujała, zielona
z kwiatami – żyje
i woda w butelce jest też
a to znaczy, że znalazł się człowiek
który zadbał
dziękuję ci – Człowieku

03.06.2023 rok
Krystyna Wawrzkiewicz-Dąbrowska


Historia się powtarza (niestety)...

Kolejna „uczta” dla naszych oczu i uszu to spektakl „Skrzypek na dachu” w Operze Wrocławskiej (5 lutego 2023r.)

Sam budynek teatru i jego wnętrze to dzieło sztuki klasycystycznej. Okazałe wejście, przestronne klatki schodowe, wytworna widownia z lożami, balkonami, wygodnymi fotelami dla widzów, na parterze kryształowymi lampami, marmury, aksamity, złocienia bogatych sztukaterii sprawiają wrażenie puzderka pięknej damy lub figurki z saskiej porcelany. Przy tym wszystkim scena nie jest duża, ale funkcjonalna. Dekoracje budują atmosferę przytulności, bliskości, ciepła świata, który przedstawia.

To świat wymyślony przez żydowskiego pisarza pochodzącego z Ukrainy z Perejasławia Szolema Alejchema, jednego z klasyków literatury pięknej piszącego w języku jidysz. „Dzieje Tewje Mleczarza” to jego najbardziej znany utwór. Zawiera liczne wątki autobiograficzne. Akcja jest osadzona w realiach carskiej Rosji, w fikcyjnej, typowej żydowskiej wsi Anatewka na początku XX wieku. Głównym bohaterem jest Tewje Mleczarz, ojciec kilku córek (w powieści – siedmiu, w przedstawieniu – trzech ), który próbuje chronić żydowskie tradycje religijne i kulturowe w szybko zmieniającym się świecie pod wpływem wydarzeń obyczajowych i politycznych.

W 1964 roku na Broodway’u w Nowym Jorku w Stanach Zjednoczonych wystawiono oryginalną produkcję z muzyką Jerry’ego Bocka i słowami Sheldona Harnicka. To luźna adaptacja oparta na cyklu powieści i opowiadań Szolema Alejchema, która jako pierwszy musical w historii przekroczyła 3 000 przedstawień, nie schodziła z afisza przez 10 lat, wielokrotnie była wznawiana. W 1971 roku adaptowana na film, który zdobył 3 Oscary, z niezapomnianą kreacją Chaima Topola w roli Tewjego. Sukces filmu niewątpliwie przyczynił się do popularności musicalu na całym świecie. W Polsce prapremiera miała miejsce w Łodzi w 1983 roku w reżyserii Marii Fołtyn w tłumaczeniu Antoniego Marianowicza, ze znakomitą rolą Bernarda Ładysza i Grażyny Krajewskiej jako Tewjego i Gołdy.

Po raz pierwszy we Wrocławiu wystawiono „Skrzypka na dachu” w Operetce Wrocławskiej w 1991 roku w reżyserii Jana Szurmieja (świetny Zdzisław Skorek jako Tewje i Maria Gisiewicz jako Gołda. W Operze Wrocławskiej „Skrzypek na dachu” wraca co kilka lat : 2002, 2008, 2012, 2022 – zawsze w reżyserii Marka Weissa i zawsze z Elżbietą Kaczmarzyk-Janczak w roli Gołdy. (inni soliści się zmieniają).

Pięknie i mocno brzmiące chóry w pierwszym utworze „Tradycja” od razu wprowadzają nas w to, co istotne dla mieszkańców Anatewki: wiara, dom, rodzina, praca, miejsce, które zajmuje każdy z nich w społeczności -mamy, taty, synów, córek, męża, żony, rabina, karczmarza, mleczarza, swatki……nawet żebraka. Scenki obyczajowe, taniec i śpiew sugestywnie pokazują ich życie, np. scena ślubu czy tańce z butelkami – współuczestniczenie całej gromady przyjaznej wobec siebie, choć nie bez problemów np. bieda, utarczki z Rosjanami. Szczególnie główny bohater, Tewje ( w tej roli Jacek Jaskuła ) budzi ogromną sympatię. Każdą sytuację życiową tłumaczy sobie cytatami z Biblii i Midraszy ( nie zawsze interpretując je, czy cytując dokładnie): to wola Boża i musi ją z pokorą przyjąć. Jakże ludzkie jest jego pragnienie „gdybym był bogaty” i jak niewygórowane wyobrażenie o bogactwie i posiadaniu. Humor, ironia, sarkazm, zrozumienie natury ludzkiej i znajomość ludzkich losów – oto cechy, które pozwoliły stworzyć autorowi kwintesencję tego bohatera. Narzuca się refleksja o Szewachu Weissie – niedawno zmarłym żydowskim dyplomacie byłym ambasadorze Izraela w Polsce; to uprawnione skojarzenie.

Są w przedstawieniu elementy zabawy, żartu, parodii, ale także smutku, cierpienia, nawet tragedii. Rozbawia nas sytuacja, jak Tewje „radzi sobie z żoną” – używa do tego nawet sił nadprzyrodzonych (świetny „Sen Tewjego„) wzrusza głos w dyskusji o miłości – duet Tewjego i Gołdy „Czy mnie kochasz?” „Czy Cię kocham?”; zadziwia aktualność problemu „obcego” , „innego” w naszym życiu czy przymus opuszczenia rodzinnego siedliska z powodów zewnętrznych. Tylko kamień się nie wzruszy, gdy wskutek ingerencji Rosjan następuje wysiedlenie wszystkich mieszkańców. Dokąd? Daleko, w nieznane – do Warszawy, Krakowa, do Ameryki, Izraela, niektórzy pozostaną na Syberii- i już nie będzie „Anatewki” (ostatni chór).

Historia się powtarza... Na długo zostaną w nas refleksje i doznania po spektaklu.

Anna Małecka


Witaj panie Jerzy
Dzisiaj taki smutny dzień

Ponury, szary
a wiatr porywisty
zamiata chodniki, trawniki
Okrywam się ciaśniej szalikiem
Ale Tobie nie jest zimno
Nie marzną Ci odsłonięte dłonie
choć masz takie, lekkie ubranie
Spokojnie przyjmujesz
kaprysy natury,
jak spokojnie przyjmowałeś
kiedyś kaprysy losu...
Do jutra
Panie Jerzy
Jutro znów będę tędy szła

Krystyna Wawrzkiewicz-Dąbrowska


Planeta

Planeta – Matka
Strofuje swoje dzieci
Nasyła huragany, pożary, powodzie
Zadręcza afrykańskim skwarem
jeszcze zieloną Europę

Przypomina mową nauki,
że nie my tu rządzimy,
że tylko podcinamy gałąź
na której tak pięknie
się umieściliśmy

A kosmiczny zegar tyka
Ostatnie minuty i sekundy
uciekają coraz szybciej
i to, co miało straszyć
następne pokolenia
już trwa!

Podcinana przez nas gałązka
ledwo się trzyma
A my niefrasobliwie
lejemy beton, żeby było elegancko...
Strzyżemy i tak już biedne trawniki,
żeby było ładnie...
Zatruwamy wodę i powietrze
Wycinamy lasy i puszcze!

Ale nie jesteśmy całkiem ślepi
Budujemy domki dla owadów
Chronimy nietoperze...
Tylko, czy te gatunki
schronią nas przed gniewem planety???

Krystyna Wawrzkiewicz-Dąbrowska


Złota jesień
w Dusznikach-Zdroju

Po liściastym dywanie
pod złotym baldachimem
przyszła jesień

Rozdaje nitki babiego lata
bawi się kulkami kasztanów
brodzi w porannych mgłach

Czasem smuteczek przyniesie
a czasem płonący witraż
w kościółku
na skarpie

Złota polska jesień

Krystyna Wawrzkiewicz-Dąbrowska


ŁAWECZKA PANA JERZEGO

Na miejskiej ławeczce
ze swoim kajetem
i nieodłączonym wiecznym piórem
przysiadł starszy pan

To pan Jerzy
Zaopatrzony w wieczorne niebo
albo w bramę wieży wrocławskie
a może w swój przeszły czas,
który gdzieś tam i wreszcie tu
na dni się nawlekał...

To tu z ukochaną żoną
chodzili ulicą Celną
To tu witali wiosny i jesienie
To tu rodziły im się dzieci
To tu pan Jerzy
baraszkował z wnukami

Pokazywał świat, świat
nad którym zawsze górowało
sklepienie nyskiej Katedry
a czas spokojnie
w miłości i poezji
na dni się nawlekał

Krystyna Wawrzkiewicz-Dąbrowska


Jesienna zaduma

A na polach już jesień
Co nam jutro przyniesie?
Garść orzechów
Kosz grzybów
Kiść winogron
Krzak głogu

Babie lato się skrada
Liście szepczą czerwienią
A za chwilę na cmentarz
biały kwiat zaniesiemy

Gdzie smutek i zaduma
przy grobach się rozsiadły
i zapalają znicze
pilnując swoich zmarłych

A na polach już jesień
Co nam jutro przyniesie?

Krystyna Wawrzkiewicz


Kierowy król

Bywają ciężkie dni
Kiedy radość zastyga
w niechęci
Gdy dobry Anioł
nie staje na twojej drodze
a wszędzie czai się lęk
krążysz kulawo w czasie
i przestrzeni
Szukasz schronienia przed niewidzialnym
Czekasz
Gdzieś zapodział się
z sercem na ciepłej dłoni
twój kierowy król
Jesteś taka umęczona
Ale zrób to
Zakołysz fałdami sukienki
Strzepnij poszarpane, mroczne myśli
Za chwilę ten dzień
będzie już tylko przeszłością.

maj 2020
Krystyna Wawrzkiewicz


Oczekiwanie

Gdy szłam ze szczęściem pod rękę
wszystko było takie zwykłe
naturalne, piękne
I ta ręka
I ten spacer
I to zakochanie

Teraz nic nie jest zwykłe
Ani naturalne
Ani piękne

Zakryte twarze
Oczy wbite w ziemię
Mijamy się jak zadżumieni
Aby szybciej do domu
Aby szybciej do swojej samotni
Jeszcze nie w klatce izolatorium
ale już uwięzieni
Uwięzieni w swoich czterech ścianach
i
oczekiwaniu

Krystyna Wawrzkiewicz


Na ławce

Na ławce
Dwoje staruszków
Widać, że razem
Ale w odległości
I w maseczkach
Już mają dość domowego
uwięzienia
Chcą do ludzi
Chcą do powietrza
pachnącego czeremchą
Do widoku kwitnącej
forsycji
i do stokrotek
na zielonym dywanie
Może to ich ostatnia wiosna

Krystyna Wawrzkiewicz


„…chwile szczęścia się w życiu zdarzają, ale nigdy nie pozostają w nim na długo.”
(Charlotte Link)

Koło fortuny

Zaopatrzeni w nadzieję i wiarę,
że jeszcze przyjdą dobre chwile
cieszymy się tym, co mamy
choć chcielibyśmy drugie tyle

Zaopatrzeni w nadzieję i wiarę
czekamy cierpliwie,
aż zmienią się koleje losu
i zatrzymując koło fortuny
znajdziemy na szczęście sposób

Zaopatrzeni w nadzieję i wiarę
czekamy, aż ślepy traf
podrzuci nam wygraną
i czyjeś serce znowu uwierzy,
że je do miłości wybrano.

Krystyna Wawrzkiewicz


Z i m a
Anno Domini 2019

Gdzie są te śniegi, zawieje, zamiecie
Gdzie ten zimowy, oszroniony las
Gdzie te baśniowe, lodowe klimaty
z mojej usłużnej pamięci?

Gdzie śnieżne tunele,
i że zima znów zaskoczyła drogowców
Gdzie lodowe stalaktyty
na molo w Sopocie
i plaża wysypana
kryształkami lodowego szkła?

Gdzież jest ta zima,
o której się śpiewało
"uchucha, uchucha
idzie zima zła"

Było, co było
wszystko się zmienia
Biegun wcale nie powoli
pozbywa się swoich lodowców
Jesień wita się z wiosną
a i wiosna jakaś inna
Tylko słońce ciągle tak samo
zachodzi za coraz wcześniejszy
horyzont
Jeszcze


grudzień 2019
Krystyna Wawrzkiewicz


Krystyna Wawrzkiewicz

Jestem seniorem

Jestem seniorem sześćdziesiąt plus
niektórzy mówią: to starość już
a inni, że to piękny wiek
więc się integruję i studiuję
na uniwersytecie,
o którym też mówią, że lat ujmuje.

Jestem aktywna.
Korzystam z życia stosownie do wieku
zażywam także kilka leków
Wiem, że dieta to do zdrowia klucz
Zapobiegam więc i biegam
Jeżdżę także na rowerze
choć mam bransoletkę żółtą
albo różową
albo tylko wszczepiony implant.

Jestem aktywna
Ciągle coś realizuję
Dyskutuję i planuję
Jestem aktywna

Do redakcji listy piszę
i noszę błyszczący tischert
Rzeźbię, maluję, fotografuję
i jestem piękna
w tym pięknym wieku.
Jestem aktywna


Jesienna zaduma

A na polach już jesień
Co nam jutro przyniesie
garść orzechów
kosz grzybów
kiść winogron
krzak głogu?

Babie lato się skrada
liście szepczą czerwienią
A za chwilę na cmentarz
biały kwiat zaniesiemy

Gdzie smutek i zaduma
przy grobach się rozsiadły
i zapalają znicze
pilnując swoich zmarłych

A na polach już jesień
Co nam jutro przyniesie

17.10.2019


Wiersze napisane przez Marię Kuzdrowską słuchaczkę UTW w Nysie.

WSPOMNIENIA

Gdy sięgam myślą wstecz
i widzę Twą wspaniałą postać
tak bardzo chciałabym, abyś nadal był z nami
i aby nigdy nie trzeba było się z Tobą rozstać.
Byłeś najlepszym ojcem wszystkich ludzi na świecie
jedynym niezastąpionym, a przecież śmiertelnym.
Byłeś ponad wszystkich rządzących tym światem
a nawet najbiedniejszego nazywałeś bratem.
Zwiedziłeś cały świat, by się zbliżyć i pojednać ludzi
by dodać im otuchy, miłość w nich obudzić
miłość do Boga i do samych siebie
pogodzić narody, wojny ukrócić,
a potem znów do swej Stolicy wrócić.
Nasz kraj tyle Ci zawdzięcza, gdyż przez długie
lata motała go mocna nić pajęcza.
Kiedy głosiłeś swe mądre nauki
zdawało się, że świat odmienisz
a ludzie będą aniołami.
Ale niestety, gdy Cię zabrakło, wszystko wróciło
i znów jesteśmy tacy sami.
Odszedłeś od nas do Domu swego Pana
Ty znalazłeś tam swoje królestwo
a na ziemi pozostała rana.
Rana, rana którą trzeba leczyć przez czas bardzo długi
bo opuścił nas na zawsze ukochany Papież Jan Paweł Drugi.

KATYŃ

To słowo ma podwójny wymiar Przed laty zginęli tu ludzie, niewinni, bezbronni
Którzy byli zupełnie sami.
Nikt ich nie sądził, nie bronił, a jedyną ich winą
Było to, że byli mądrymi Polakami.
Przez długi czas lezeli w tej ziemi i czekali
Aż nadeszła chwila prawdy, ale nie do końca
Chwila, która wlecze się długo, za długo,
Przez naród polski oczekiwana
Ale światu zupełnie nie znana.
Minęło prawie trzyczwarte wieku,
Historia zatoczyła krąg.
Jak bardzo marny jesteś człowieku.
Lecieli by uczcić tych, co w tej ziemi pogrzebani
Tymczasem zginęli sami.
Chcieli aby świat też wiedział co znaczy słowo Katyń
Aby obnażyć kłamstwo zadane przed latami
I teraz oddając życie w tak strasznej katastrofie
Jest pewne, że świat dowie się o wszystkim
I nie będziemy już sami.
Kraj nasz we łzach tonie, pogrążony w żałobie,
96 ludzkich istnień, rządzących naszym krajem
Złożonych zostanie w grobie.
To co się stało, nie ma żadnego sensownego
Wytłumaczenia w umysłach ludzi, ale może
Ten fakt, ten straszny dramat, pojedna
Dwa narody i żal za grzechy swych
Przodków w nich obudzi.

PRZEMYŚLENIA

Głos grzęźnie w gardle
oczy mgła zasnuwa
zniknęły podziały
każdy ból odczuwa
     Oby te dni rozpaczy
     zasiały nowe ziarno
     by zniknęła nienawiść, kłótnie, oskarżenia
     aby jeden dla drugiego był prawdziwym bratem
     aby to co się stało nie zmieniło się
     w stan zapomnienia
By nasi politycy, mądrze krajem rządzili
nie dla swej pozycji i prywaty
by słowa ich nie były tylko pustymi sloganami
ale dla narodu i kraju oddani byli
     Byłam ogromnie wstrząśnięta
     płakałam na głos jak dziecko
     i mało nie pobiłam mężczyzny
     który powiedział "to wszystko sprawa Tuska"
     ale nagadałam mu
     w obecności wielu ludzi.


Alfreda Helena Nowak ur. w 1941 r. w Małych Końskich. Ukończyła Studium Nauczycielskie o kierunku plastyka i wychowanie początkowe i Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Zielonej Górze. Za całokształt pracy pedagogicznej nagrodzona Złotym Krzyżem Zasługi. Od 2004 r. mieszka w Nysie, a od 2006r. prowadzi "spotkania poetyckie" na Uniwersytecie Trzeciego Wieku im. Jerzego Kozarzewskiego w Nysie.
Teksty zamieszczone w almanachu są debiutem literackim.
Zbiorki napisane "do szuflady" to: "Z poezją pod rękę", "Poezja kwitnąca" oraz zbiorek "Niema, ślepa i głucha".

Nysa wieczorem

Podziwiam miasto z lotu ptaka.
Nie straszne mi są smoki.
Patrzę przez okno na świat,
dla każdego z innym widokiem.

Nad miastem rozpięty mrok.
Wieże toną w woalu ciemności i śnieżycy.
Rytmicznie tryskają światłem smoki,
odsłaniając wieżę ratuszową
i ruch na ośnieżonej ulicy.

W mieście króluje Wieczór,
łuna świateł bije wysoko.
Girlandy żarówek oplatają ulice,
kolorowa pajęczyna świeci.

Miasto przecina srebrzysta rzeka.
Tafla lodu sterczy u brzegów.
Dachy pokryte śnieżnym puchem
Drzewa jak śnieżne parasole drzemią.

Ośnieżone samochody suną w dal
jak ognisty wąż czerwonych świateł.
W przeciwnym kierunku mknie
reflektorów białych sznur,
pośród roziskrzonych latarń.

Pośpiech, ślizgawica, rozwagi brak,
pisk opon ostre hamowanie.
Trzask zderzaków ostatni manewr.
Wywrotka, bęc! Ratuj ich Panie!

Zachwycam się miastem z wysoka.
Królują wieże kościołów i bram.
Ubrane świerki w szaty godowe,
na skwerach mrugają i lśnią.
Księżyc świeci, gwiazdy migocą,
baśniowa jest Nysa nocą.

Patrzę na miasto wieczorem,
z podniebnej wieży ratusza.
Przebijam się przez mgieł tajemnice,
szczęśliwej gwiazdy szukam i gwiazdy liczę.

O gwiazdy, iskrzące na niebie,
rozsiewajcie dni szczęśliwe biednym!
Otwierajcie bramy dla nieszczęśliwych!
Niech miłość, pokój i szczęście
otoczy dzisiaj nas wszystkich!
Proszę.

Na firmamencie niebiańskie ogrody
a pod stopami winda i schody.
Nie liczę na przeszkody,
na swoją gwiazdę liczę.


Nenufary

Blisko fortu zielona kępa,
raj dla ptactwa wodnego.
W lustrze wody stojącej unosi się
jak pływający łabędź lilia biała.
Pośród zielonej kępy pławią się tarcze
liście i kielichy na półotwarte.
Adorują wschodzące słońce,
w ukłonie dzionek witają.

Wietrzyk kołysze lilię białą,
mizdrzą się do niej i wzdychają:
ważki, motyle i bąki.
Jej korona śnieżnobiała,
na zielonych liściach niesiona,
kąpie się w uśmiechu słońca.

O zachodzie purpura słonka
zamyka kielichy do końca.
Znużona lilia grzebień biały -
korona jej poróżowiała,
a noc ściele draperie zachodu
w mrocznym lustrze wodnym.

Nenufar, kwiat kwiatów obolały
drzemie pośród zatęchłych wód ołowianych.
Nad nim mgiełka ożywczego chłodu.
On śni o czystej wodzie, dygoce, kołysze.
Może nie płacze, ale ja to słyszę.
Są z nim gwiazdy pełne drgań.
Księżyc blady od łkań.
Cienie błądzące pośród drzew i ja.


Wrzosowiska

Słońce wznosi się po okręgu nieba
i bezsilne spada na lubuskie lasy,
gdzie na wrzosowiskach błonkojadów roje,
ostatni to już nektar tego lata spiły.
Wrzosy! Wrzosy! - brzęczą pracowite pszczoły.
Wrzosy! Wrzosy! - bzyczą wniebogłosy osy.

Rozpostarły się wrzosy po duktach, po porębach,
pośród jododajnych sosen, brzóz i dębów.
Wietrzyk jesienny zakasał po łokcie rękawy
i z rozbawieniem dmucha na rojne biesiady.

Różowoliliowe miodne wrzosy kwitną.
Wokół pachnie malinami, sosną i lipą.
Zza krzaka długonoga sarenka zipie
zachwycona zjawiskiem ślepiami łypie,
zasłuchana w monolog jaki sobie toczy,
niechlubny gość lasu, muchomór Sromota.

Nikomu w niczym nie jest tak do twarzy,
jak mnie w czerwonym w kropki kapeluszu.
Przepraszam, że wtedy "zatrułem" ci życie.
Wystraszony zając , wyskoczył i uciekł.

Borowiki, podgrzybki, kurki, stojaki,
przytakują skromnie, same pełne krasy,
z nadzieją, że nikt ich nie przebije,
bo najsmaczniejsze grzyby są w lubuskich lasach.

Urokliwe wrzosowisko, dzikie, kędzierzawe,
splecione kępki, igiełki i kulki kwiatowe,
są uduchowieniem, mają swoją wymowę.
Są mlekiem na sen, balsamem na głowę.

Pójdź na winobranie, pij miód wrzosowy.
Jedź na winobranie do Bachusa, jedź!
Tam wina gronowe, tam miody wrzosowe.
Na Piastowskich Wzgórzach, dla Zielonej Góry lep.


Grudnik

Grudnik, kalendarz kwietny czerwony,
o późnej porze roku zakwita.
Zatrzymaj upływający czas
we wspomnieniach przypomina.
A zegar tyka, tyka tyka.

Co roku prawie o jednej porze
zakwita grudnik rzecz niepojęta.
Zwiastun Bożego Narodzenia,
tworzy girlandy kielichy piętra.
Czar na parapetach. Już Święta!

Grubosz różowoczerwony kwitnie
przeszłością i marzeniami.
Gdy mróz na dworze skrzypie,
w domu choinka, żłobek, kolęda.
Pachnie żywicą i sianem.

Grudnik czerwony miłością pachnie.
Pierwsza gwiazdka świecić zaczyna.
Rzewną melodię z dzieciństwa
"Wśród nocnej ciszy", głos...
snuje kolędę rodzina.
Niech radość i spokój w nas,
zagości i po świętach.


Sekrety jemioły

Rozpierzchła na topoli rosochatej.
Jej jagody jak paciorki białe.
Jemiołuszki i drozdy głodne zimą,
tam je znajdując rozsiewały.

Teraz wisi nad drzwiami
jak girlanda święta Viscum
nosi sekrety życia niepojęta.
Pasożytująca, czasem lecznicza

Jej zwichrzone listeczki, seledyny
u sufitu tajemnicze kłęby,
otwierają życia bramy
dla niejednej Ewy i Adama.

Jemioła niedostępna , tajemnicza,
chowa swe sekrety do łożnicy.
Sekret najważniejszy zdradziła mi sowa.
Pod zimorodną jemiołą można się całować.
( A ptak mądrości wie co mówi )

Całowałeś już nie raz, całujże i teraz.
Buziak ukradziony, bywa powtórzony.
Całus pod jemiołą, bywa darem niebios.
Pocałunek w święta, dobrze zapamiętaj.

Jemioły woń i świąteczna noc
zamienią muzykę ciał w miłości owoc.
"Viscum" jemioła pochwałą
i siłą życia w naszych domach.


"Myślę..." Józef Sobczyk


Myślę więc jeszcze jestem
rzekł filozof znany,
kim byłem przedtem,
gdy przez życie byłem gnany.

Nie pamiętasz pięknych chwili
ale złe utkwiły Ci głęboko,
ktoś Twe smutki Ci umili
i pomoże dojść wysoko.

Dziś studentem jesteś stary
już nie myślisz o tej z kosą,
na bok smutki, bzdurne swary
pędź do wiedzy nawet boso.

W "UTW" znasz miłych ludzi
a szczególnie Prezesową,
która wciąż się bardzo trudzi
bo szefową jest rasową.

Raz strofuje, raz doradzi
nawet chórem dyryguje,
więc studenci są niej radzi
choć nam wpadki wypunktuje.

Trzeba pomóc Pani Eli
w trudnej pracy uczelnianej,
kiedy kilku się udzieli
będą w grupie lepiej znanej.


"Piękno życia" Józef Sobczyk

"Być albo nie być oto jest pytanie"
rzekł Hamlet do czaszki Yorika
to zwątpienie frapuje niesłychanie,
każdego myślącego logika.

Ja nie mam wątpliwości
pragnę być jak najdłużej,
by móc służyć ludzkości
i zostawić ślad wartości dużej.

Prawie każdy pewnie powie
gdy mu dopisuje zdrowie,
że życie jest cudne
choć chwilami bywa trudne.

Piękno przyrody nam wynagrodzi
chwile zadumy nad sensem życia,
smutną twarz Ci rozpogodzi
i przyspieszy sercom bicia.

Ciesz się z każdej życia chwili
nie roń łez gdy masz powody,
a muzyka niech umili
twe rozterki i zawody.

Więc zapomnij o starości,
żyj wesoło i radośnie,
wyrzuć z siebie wszystkie złości,
myśl o bzach i bliskiej wiośnie.


Hymn naszego Uniwersytetu: słowa: Regina Chramęga i Anna Bartnik (słuchaczki naszego Uniwersytetu) na melodię : naprzód wesoło niech popłynie gromki śpiew .........

"Dalej wesoło"


Dalej wesoło niech popłynie gromki śpiew,
niech stutysięcznym echem zabrzmi w sali tej.
Niech spędzi z czoła wszelki smutek, wszelki mrok,
zaczynamy piąty rok.

Ref. Uniwerek, uniwerek,
jeśli kto ma chęci szczere
niech dołączy i zobaczy
jak tu u nas żyje się.

Tu masz wykłady z różnych dziedzin, zajęć gros.
Z zespołem "Retro" możesz pieśni śpiewać sto.
Obce języki wyszlifujesz sobie też
jeśli Unię zwiedzać chcesz.

Ref. Zapraszamy, zapraszamy,
właśnie dzisiaj zaczynamy.
Dołącz proszę a zobaczysz
jak tu u nas żyje się.



Pokłosiem jednego z wykładów są K U P L E T Y których autorką jest słuchaczka naszego Uniwersytetu Anna Kałka (na melodię mazura "Jeszcze jeden mazur dzisiaj ....)


Kłótnie, waśnie od pradziejów między Polakami
A my chcemy nowych dziejów, skończmy więc z waśniami!
Precz z kłótniami, nienawiścią, złością i sporami!
Zgoda teraz niech zagości i niech będzie z nami.

Może przy wspólnym działaniu, wszystko nam się uda,
Bo jak ludzie powiadają- Pan Bóg czyni cuda,
Polska przecież nie dla tego, co krzywdzi bliźniego,
Wszak dekalog wszyscy znamy i się nie poddamy.

Bo słowiańska dusza, to jest naród stary.
Zawsze pełen sentymentu, radości i wiary
Kochajmy się bracia szczerze, szanujmy się wzajem,
Nie dajmy się, trzymajmy się, dobrze rządźmy krajem.




Słowa: Anna Kałka na melodię "Krakowiaczek jeden miał koników siedem....."


Nasz naród kochany, zawsze był nękany,
Rozbiory, powstania i dużo gderania.

Obudźmy sumienie, dajmy przyzwolenie,
Jak w narodzie zgoda, pomysłów swoboda.

Niech szacunek wspólny w sercach nam się rodzi
Stamtąd w dużej mierze ta zgoda pochodzi.

Gdy każdy dzień życia jest dziś dla nas darem.
My nie leniuchujmy i walczmy ze starym.

Europa nie chce dziś żadnych odpadów.
I my też nie twórzmy piątej części "Dziadów".

Bo jak diabeł dmuchnie, władzy głowa spuchnie,
A to Polski serce uschnie nam w rozterce.

Jak zgoda w narodzie to szybko dni schodzą,
Ludzie się kochają i dzieci się rodzą,
A władza nam jeszcze na to życie nowe
Też się postarała dając becikowe.

Wysłała mamuśka chłopca na nauki,
Myślała, że w życiu on dokona sztuki.

Choć chłopak ukończył uniwersytety,
Ma kilka dyplomów, lecz pracy niestety.

W rumieńcach się mieni, ma zaćmę w kieszeni,
Nie pije i nie je i z wiedzy głupieje.

Ale jak nam władze tu nie podołają,
Ci co chcą pracować nam pouciekają.

Boja powiem szczerze...w dużej to jest mierze,
Tu ich dokształcamy, z Polski wypędzamy.

To nie żadna racja, bo to alienacja,
Dajmy wszystkim pracę, a będzie inaczej.


Józef Sobczyk Paczków, 24 czerwca 2011r. "Kanikuła"

Cieszy wszystkich pełnia lata
smutno zaś z semestru końca
bo słuchaczy gdzieś wymiata
by korzystać z daru słońca.

Pewnie będą na swych działkach
dbać o grządki i rabaty
bądź na plażach złożą ciałka
aby wygrzać chore gnaty.

Wiem, że wszyscy zatęsknimy
za miłymi chórzystkami
może skrycie zanucimy
albo nawet zaśpiewamy.

A po feriach wypoczęci
Wróćmy do muzeum na wykłady,
by rozpocząć jak studenci
zwiększać wiedzę, zmniejszać wady.

Zarządowi i Muzeum dziękujemy
za warunki nam stworzone
dzięki którym pożyjemy
znacznie dłużej niż sądzone.

 

Stowarzyszenie Rozwoju Uniwersytetu Trzeciego Wieku im. Jerzego Kozarzewskiego w Nysie,
48-300 Nysa, ul Armii Krajowej 21 NIP: 753-229-99-83
Strony internetowe, multimedia, sprzęt komputerowy, usługi informatyczne Sigma Technology
UTW Nysa - Wszelkie prawa zastrzeżone